sobota, 23 sierpnia 2008

Ssaki

Witam wszystkich po długiej przerwie. Na początek chciałbym odrobić zaległości i przedstawić dwie płytki grupy Ssaki, podesłane mi przez Spekkio (serdeczne dzięki) jeszcze przed wakacjami. Korzystając z okazji zachęcam wszystkich do dzielenia się muzyką którą macie a która (jak w przypadku Ssaków) była wydana w niskim nakładzie ,przez niezależne wytwórnie i jest już dzisiaj kompletnie zapomniana. Ponieważ o grupie nic nie wiem, dlatego zacytuję artykuł o nich jaki znalazłem w necie a konkretnie na portalu nuta.pl

Ssaki jako zjawisko socjologiczno-dźwiękowe pojawiły się na Ziemi wiele tysiącleci temu. Ssaki jako zjawisko czysto muzyczne objawione zostały światu w Polsce w 1995 roku. Spotkanie wokalisty i basisty Marcina Sienickiego, gitarzysty Krzysztofa Ciepałowicza i perkusisty Arkadiusza L. okazało się być doniosłym momentem. Scena niezależna wzbogaciła się o kolejny, niepokorny element. Niepokorność w tym wypadku oznaczała całkowitą rezygnację z muzycznych reguł, sformalizowanych form przekazu treści dźwiękowej. Inaczej mówiąc, zespół nie narzucił sobie zbyt wielu ograniczeń, które miałyby wyznaczać Ssakom ramy gatunkowe.Początki działalności to oczywiście próby, szukanie własnego stylu, mnóstwo pomysłów i nadziei. Pierwsza weryfikacja to nagranie w studiu utworu "Więc", który znalazł się na debiutanckim materiale "Hydro". Zanim jeszcze doszło do rejestracji tego materiału do zespołu dołączył drugi gitarzysta Adam Traczyk. I właśnie kontrast brzmień gitar Adama i Krzyśka zdecydował o tym, jak ukształtowały się pierwsze nagrania Ssaków. Na wydanej w 97 roku przez QQRYQ kasecie krzyżowały się klasyczne, bluesrockowe brzmienia z noise’owymi dystorcjami i poszarpanymi aranżacjami. Nieprzewidywalność kompozycyjna Ssaków uwydatniała się w dużym eklektyzmie utworów - obok monumentalnej "Nowej Ery", z podniosłym solem gitary, pojawia się czysto rockandrollowy (choć mowa o rock’n’rollu lat 90) kawałek, zatytułowany, nomen omen - "Rock'N'Roll". Obok nieco nowojorskiego (HC rules!!) "Więc" mamy tu, wieńczący całość, jedenastominutowy "Mazurski", w którym miesza się wszystko - jazz, hardcore, eksperymentalne zagrywki, funk i Led Zeppelin. Bazę stanowią nieubłagane, motoryczne kanonady Arka, będącego od samego początku „bardzo głośnym” perkusistą. Nad wszystkim unoszą się, często kontrastowo miękkie, melodyjne wokale Marcina.Ważnym elementem są teksty Marcina - opierające się schematom, operujące niedomówieniami i pozostawiające dużo miejsca do własnej interpretacji. Trudny do sklasyfikowania materiał był również trudny do wstawienia w koncertową ramówkę - nie wiadomo było z kim tak naprawdę Ssaki mogłyby zagrać koncerty. Zespół wystąpił na wielu mniejszych i większych imprezach, grając m.in z Dezerterem, Something Like Elvis, Starymi Singersami i wieloma innymi, mniej lub bardziej znanymi, zespołami. W międzyczasie uległ zmianie skład - odszedł gitarzysta Krzysiek.
W takim okrojonym składzie Ssaki intensywnie pracowały nad nowym materiałem, za swoje lokum obierając osławioną "Kobongownię" - pracownię zespołu Kobong, który przygotowywał w tym czasie materiał na płytę "Chmury Nie Było". Może więc twórcza i niepokorna atmosfera wpłynęła na fakt, że nowe utwory były o wiele bardziej skomplikowane niż pierwszy materiał. Dość, że w przypadku nowego materiału nie było mowy o żadnych schematach. Aranżacje były pogmatwane, połamane i trudne w odbiorze, co przyczyniło się do wrzucenia Ssaków do worka z napisem "jazzcore", co nie do końca było zgodne z prawdą. Obok poplątanych instrumentacji znów pojawiają się całkiem melodyjne wokale i nie pozbawione przebojowości piosenki. Nowy materiał ujrzał światło dzienne w końcu 1998 roku za sprawą wrocławskiej wytworni Antena Krzyku i nosił znamienny tytuł - "Masa Tabulettae". Jeszcze przed wydaniem "Massa Tabulettae" do zespołu dołącza gitarzysta Łukasz "Hashid" Chmielewski, co niewątpliwie przyczyniło się do zintensyfikowania brzmienia Ssaków. Żeby nie było tak słodko zaczęły pojawiać się problemy z miejscem na próby. Było coraz trudniej znaleźć miejsce i w "Kobongowni", która zmieniała się powoli w regularne studio nagrań, czy w klubie "Kotły". Warto wspomnieć, że w krakowskim klubie 38 Ssaki wystąpiły jako support New Model Army.


Ssaki - Hydro (1996)





Ssaki - Massa Tabulettae (1998)



20 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jeżeli będzie tzw. potrzeba społeczna to służę CD-Ripem 3 płyty (Astralni bokserzy) ale raczej w niskim bitrate bo płyta jest wciąż bezproblemowo do kupienia np. w Serpencie.

Anonimowy pisze...

> Korzystając z okazji zachęcam
> wszystkich do dzielenia się
> muzyką którą macie a która (jak > w przypadku Ssaków) była wydana > w niskim nakładzie


Gdyy jeszcze tak, w miarę możliwości oczywiście, o ile taka możliwośc istnieje, to nie w mp3. Niektóre pozycje,w przyypadku tego bloga, większośc, jest na tyle uikalna że zasługuje na to aby ocalic to w formie, w jakiej to wydano.

Anonimowy pisze...

Znaczy w przypadku kaset mam przesłać ci serię impulsów magnetycznych?
.
.
.
Poszło.

A poważnie, odnośnie kompresji bezstratnej (Flac/Monkey):
- CD do kupienia: nie ma sensu, niech sobie ludzie posłuchają w mp3 i ew. kupią,
- CD nie do kupienia: nie ma sensu, jeśli ktoś chce mieć super jakość (CD) niech poluje na aukcjach / komisach i buli sporą kasę/ nudzi zespoły o reedycje, itp.
- MC/VHS/Bootlegi: jakość i tak jest często słaba, więc po co ładować kilkusetmegowe pliki w net, skoro kompresja tu już niewiele jakość pogorszy. Chcesz lepszej - pisz do kapel niech odszumią / poprawią / wydadzą na nośnikach cyfrowych. Akurat twoje czułe audiofilskie ucho cierpi wychwytując straty wynikłe z kompresji - trudno, nikogo oprócz ciebie to nie interesuje.

Jedyny sens dla kompresji bezstratnej miałoby umieszczenie płyty w internecie PRZEZ ZESPÓŁ. Ale o dziwo jakoś to rzadko spotykane...

Argument "zachowania dla przyszłych pokoleń w oryginalnej formie" do mnie nie trafia. Chodzi ci jedynie o to żeby to było w tym jedynym formacie który uznajesz. Masz swój audiofilski fetysz i nikomu to nie będzie przeszkadzać o ile nie będziesz postował na NIE SWOICH BLOGACH komentarzy będących najczęściej nudzeniem o Flac-a albo obróbkę nagrań. Dorośnij wreszcie - ludzie wrzucają SWOJĄ (kupioną / gdzieś nagraną / znalezioną) muzykę w jakości takiej, jaką uznają za stosowne.

Po twoim którymś poście gdzie opisywałeś sposób odszumiania nagrań z MC turlałem się ze śmiechu - naprawdę ci się wydaje że ludzie nie mają nic innego do roboty oprócz odszumiana starych kaset? Tym się ludzie w studiach obróbki dźwięku zajmują za grubą kasę...

Widziałem już w życiu wielu trolli internetowych ale tak ograniczonego /monotematycznegoto dawno nie spotkałem...

Anonimowy pisze...

Ani ja Ciebie ani ty mnie nie przekonasz, nie widzę wiec sensu dykutowac.

Anonimowy pisze...

ciekawe...
marekjarek5 jest tak przywiązany do efektu końcowego - wydanej płyty, kasety...
sam gram w kapeli, parę płyt mamy na koncie i muszę powiedzieć jedno: to, jaki kształt przybiera produkt finalny, jest w tak wielkim stopniu dziełem przypadku, że taki fetyszyzm (tak jak to wydano archiwizujmy dla przyszłych pokoleń) tylko mnie śmieszy. to odwrócenie hierarchii wartości.
mam propozycję dla marka-j. - może byś swoją pasję i energię przeznaczył raczej na założenie firmy wydającej winyle współczesnym polskim artystom?
działaj na przyszłość, nie trzymaj głowy w latach 80...
elvis p.

Piotr K. pisze...

Niezły pomysł z tym wydawaniem winyli ale czy jeszcze ktoś by to kupił.Ceny winyli w Empiku są dwa razy większe niż cd.Ciężko by na tym było zarobić, to raczej interes dla jakiegoś filantropa z kupą kasy i zamiłowaniem do "czarnych krążków".

Anonimowy pisze...

No ostatnie wydawnictwa winylowe 'W moich oczach' idą jak woda z tego co wiem: Siekiera, Armia, Deadlock, Izrael. Wszystko albo 500 albo 1000 sztuk i w okolicach 35-40 zł.

Tyle jeśli chodzi o zapotrzebowanie na polskie winyle.

Piotr K. pisze...

A nie wiesz przypadkiem kto to wydaje bo nazwy tych wytwórni nic mi nie mówią.

Anonimowy pisze...

Wydaje to wszystko Sławek Pakos w swojej wytwórni 'W moich oczach'
www.wmoichoczach.com.pl/pl/news.php

większość w serii Manufaktura Legenda (Deadlock - Deadlock, Armia - Legenda, Siekiera - 1984).

Ostatnio wyszło wznowienie '1991' Izraela (dziś listonosz przyniósł).

Anonimowy pisze...

Ten co wydał ostatnią Armię na winylu jak limited edition to kurczę głuchy jest pień.

Ja wiem. historia punka itp.. ale dlaczego na winylu, jak źródło tych nagrań takie że ledwie można złapac szczępki rytmu jaki tam jest grany. Jedna wielka kaszanka. Kompetne nieporozumienie, edycja winylowa. Mam to nagranie na jakeiś kasecie, krązyła w latch 80
przegrywane z kasprzaka na kasprzaka

A miało być tak pięknie jak zapowiadał autor tej wytwórni a ja tu słyszę że on wydaje materiał z domowych kaset ogólnie znanych.

Do dziś mam moralnego kaca że namówiłem kolegę na zakup tej winylowej edycji . No poprostu mi wstyd.

Anonimowy pisze...

Ale też są inne wydania winylowe jak np płyta Czesława Niemena -Dziwny jest ten świat. Zródłem sa tutaj oryginalne taśmy matki Polskich Nagrań. Tą płytę wznawiano wielokrotnie na CD tyle że wszystkie edycje są złe, brzmią źle, nawet te zrobione przez Czesława Niemena który dodatkowo ustereofonicznił tą płytę.

Wznowienie na winylu nie dosc że brzmi bardzo naturalne, pięknie, to jeszcze jest monofoniczne, tak jak był ten winyl wydany w 1967.
roku.

W przypadku tej płyty warto wydać sumę 50 zł lub też zerknąc tutaj
aby wpierw się o tym przkonać nim się kupi. :)

http://odsiebie.com/pokaz/439356---1802.html

Anonimowy pisze...

polskie nagrania wydały tych winyli więcej - jest cała seria Czarne Perły - Bemibek, Klan, Komeda.
na pewno wytwórnia Jimmy Jazz wydaje winyle - zespołu Komety chociażby.
poza tym hiphopy, punki, Obuh Records - może coś jeszcze?

Anonimowy pisze...

aha, a "Legenda " Armii nie mogła chodzić po kasetach w latach 80, bo nagrano ją w roku 1990 dopiero, wyszła na początku 1991

Anonimowy pisze...

Wiem wiem:

http://www.polskienagrania.com.pl/pl.php?o=katalog

Aż tak dużo tego nie ma, 10 pozycji, ale sukcesywnie ukazują się nowe

Nie o Legendzie pisałem a o tym co ukazało się na winylowym dodatku.

Anonimowy pisze...

tak dla informacji odnosnie wielu dostepnych reedycji na winylu...

Niestety mamy do czynienia z negatywnymi skutkami masowej, szybkiej i jak najtanszej produkji - reedycje wielu plyt winylowych zgrywane sa dzis .. z CD... a jak!

No moze z malym wyjatkiem wyjatkiem Polskich Nagran - ci maja przynajmniej oryginalne tasmy.

Jesli nie wierzysz - odwiedz firmy tloczace winyle i zapytaj, z jakich kopii je zgrywaja. To zadna tajemnica...

gLan anoNim

Piotr K. pisze...

Duże firmy jak Polskie Nagrania ,Tonpress, itp, prawdopodobnie do tej pory przechowują metalowe pozytywy tzw. płyty-matki do robienia również metalowych matryc (tzw. negatyw-ojciec)które używane są w bezpośredniej produkcji winyli. I dlatego dużo mniej ich kosztuje wyprodukowanie winylu.Koszty produkcji negatywu-ojca i płyty-matki są spore. Zwłaszcza że nikt już nie sprzeda 500.000 sztuk płyty winylowej ,jak to kiedyś bywało,co najwyżej 1000 i to z trudem.

Anonimowy pisze...

To by się zgadzało, jedyne wznowienia Polskich Nagrań są na bardzo dobrym poziomie. Inne wydania obojętnie czy CD czy winylowe są delikatnie mówiąc w jakości różnej.

Tonpress?? A to oni jeszcze istanieją wogóle??

Co do tych matryc to mam watpliwości aby trzymali te z lat 70 lub 80.

Anonimowy pisze...

Tonpress już chyba nie istnieje, ale był o ile dobrze pamiętam częścią RUCH-u i pewnie oni to po Tonpressie odzieczyli.

Anonimowy pisze...

taaak, coś takiego było - Tonpress KAW.
a gdzieś czytałem że jedynym miejscem na świecie gdzie można dziś zrobić 100% analogowy master winyla jest Abbey Road.

Anonimowy pisze...

i oczywiście za przysłowiowego funta, co? he,he