wtorek, 28 października 2008

Alastor

Notka z portalu http://www.dorosledzieci.com/

Nazwa zespołu została zaczerpnięta z mitologii greckiej i oznacza bóstwo mszczące się na mordercach. Alastor jest weteranem polskiego thrash metalu a zarazem jednym z największych pechowców tego nurtu; zaistniał w 1986 roku w Kutnie. W jego składzie znaleźli się: Waldemar Osiecki (gitara), Mariusz Matuszewski (gitara), Grzegorz Frydrysiak (gitara basowa), Sławomir Bryłka (perkusja) i wokalista Robert Stankiewicz (skład ten bardzo długo nie uległ zmianie). Pierwszym sukcesem grupy było zakwalifikowanie się do trzeciej edycji festiwalu Metalmania w 1988 r. (wystąpiła ona na niej także w dwóch latach następnych) oraz podpisanie kontraktu z firmą Metal Mind Productions. Efektem tego kontraktu był album "Syndroms Of The Cities" wydany w 1989 r. w wersji winylowej przez włoski Metalmaster i w 1990 r. w wersji kasetowej przez Polmusic. Jeszcze w 1989 r. formacja nagrała materiał na płytę "Destiny", która jednak nigdy nie ujrzała światła dziennego, za co muzycy winą obarczyli Metal Mind Productions. Odtąd o zespole niemal przez trzy lata było cicho, choć dawał pojedyncze koncerty i w wersji kasetowej wydał minialbum "Garage '92 - Live Session" (92). Gdy w roku 1993 Alastor zgłosił chęć wystąpienia na festiwalu w Jarocinie, zmuszony został do wystartowania w konkursie. Ale konkurs ten zakończył się jego zwycięstwem (nagranie "Może ty, może ja" wzbogaciło repertuar płyty "Jarocin '93")! W nagrodę Alastor nagrał materiał na nowy album w studiu Radia Łódź, lecz firma MJM nie dotrzymała obietnicy i nie wydała płyty. W efekcie ów album - zatytułowany "Zło " - znalazł się na rynku nakładem Loud Out Records w połowie następnego roku. "Zło", zawierające wyłącznie teksty po polsku, to porcja thrashu charakterystycznego dla przełomu lat 80. i 90. Płyta jednak nie wzbudziła zainteresowania i odtąd o Alastorze znów zrobiło się cicho. Cisza panowała przez trzy lata, podczas których muzycy - już bez Osieckiego - przygotowali album "Żyj, gnij i milcz" (97). Tym razem Alastor zwrócił się ku hard core`owi, dzięki czemu jego muzyka zyskała na agresywności. Pasowały do niej ponure teksty Stankiewicza (na codzień nauczyciela plastyki w szkole podstawowej w Kutnie), często pisane żargonem, podejmujące temat ciemnych stron życia - np. nietolerancji ("Miasto Q", czyli... rodzinne Kutno) lub wykorzystywania w show biznesie ("Wolny"). Ale najmocniejszymi punktami płyty były przeróbki "Bez podtekstów" TSA i "Fali" Siekiery. Jednak "Żyj, milcz i gnij" przeszło niezauważone, toteż wokół Alastora... znów zapadła cisza. W 2005 roku zespól Alastor wznowił działalność i ciężko pracuje nad materiałem na nowa płytę. Miejsce basisty Grzegorza Frydrysiaka zajął Jacek Kurnatowski, a nowym gitarzystą został Marcin Bilicki.


SYNDROMS OF THE CITIES (1989)


01.Introduction
02.Go Away
03.Ides of March
04.The Time of Judgements
05.Epitaph
06.Adrian's Son
07.Emily
08.O.N.A. 88-10-21
09.Syndroms of the Cities
10.46

http://www.4shared.com/file/47786731/416ce374/AL-A-by-nuclearica.html

GARAGE'92 LIVE SESSION... (1992)


1. Zapytaj Boga
2. Odpowiedz Im
3. Rebelia?
4. Stracony Syn

http://odsiebie.com/pokaz/845703---5bc6.html

ZŁO (1994)


1. Zło 03:19
2. Nieprawdopodobne 03:48
3. Psychosis 04:36
4. Dokąd 03:15
5. Bez powrotu 05:13
6. Homo 03:57
7. Idź 03:43
8. Fuck 02:05
9. Gehenna 03:52
10. Odpowiedz Im 04:57
11. Niespełnienie 05:16

http://rapidshare.com/files/91615634/Alastor_-_Z_o_-_1994___koval__.rar

sobota, 25 października 2008

Wasze Muzyczne Fascynacje part 1

Postanowiłem trochę wykorzystać odwiedzających mój blog i zaprząść ich do pracy. Wiem, że niektórzy z Was mają swoich ulubionych wykonawców, którymi są zafascynowani i chcieli by się tym podzielić z innymi. Zapraszam wszystkich którzy czują taką potrzebę i chcą napisać o swoich idolach na łamy tego bloga ,oczywiście jeśli mieszczą się oni w jego profilu (polska muzyka rockowa lat 80-tych i 90-tych oraz jej oklice). Już kilka razy poprzednio publikowałem posty napisane przez czytelników, a tym razem postanowiłem rozpocząć cykl ,który nazwałem "Wasze muzyczne fascynacje". Jeszcze raz zapraszam wszystkich chętnych (pewnie wielu ich nie będzie), moj E-mail : tocomigra@wp.pl .Dzisiaj post napisany przez Darka z Torunia.

Zsuzsa Koncz zaczynała śpiewanie jako 16 latka w 1962 roku w amatorskim zespole „Gezenguz” . W 1963 r. była wokalistką „Omegi” , w późniejszych latach śpiewała z grupami „Illes” i „Fonograf”. W latach 70 – tych, co roku wydawała płytę , jednak jedna z jej płyt nagrana w 73 r musiała czekać 10 lat aż trafi na półki sklepowe. Tyle czasu potrzebowała ówczesna „władza ludowa” na zezwolenie publikacji piosenki „Gdybym była różą” , która pochodziła z tej płyty . Lata 80–te to odkrywanie nowych muzycznych lądów . 90 – te to perfekcyjne koncerty i mocno przemyślane wypracowane studyjne albumy . W 1999 tydzień po koncercie , który dała w jej ulubionej hali sportowej w Budapeszcie , nastąpił pożar niszcząc prawie w 100 procentach obiekt . Do dzisiaj kontynuuje dobrą passę koncertów jak i kolejnych albumów . Dwa miesiące temu skończyła nagrywać kolejny . Jest wszechstronną piosenkarką ,dobrze śpiewa również rocka , potrafiła również zmierzyć się ze słynna węgierską śpiewaczką operową Sylwią Sasz . Tak piszą Węgrzy na jej stronie internetowej …”dziękujemy Ci że jesteś nasza a Bogu za to że nam Ciebie dał .


A tak powiedział jeden z niemieckich moderatorów telewizyjnych ( stacja mdr ) ..” z Węgier pochodzi wiele dobrego , na przykład papryka , gulasz i Zsuzsa Koncz „…Wiosną 2006 w byłym oświęcimskim obozie koncentracyjnym odbyła się międzynarodowa uroczystość „pojednanie narodów” . przybyły osobistości z Polski , Niemiec , Rosji , USA , Izraela i innych krajów . Węgry reprezentowała Zsuzsa Koncz . Jest z wykształcenia prawnikiem , zna język niemiecki i francuski . Latem uprawia żeglarstwo , zimą narciarstwo , przez okrągły rok często odwiedza wszelkie pływalnie jak i siłownie . Prowadzony przez nią zdrowy tryb życia powoduje że „no problem” jest dla niej w wieku 62 lat wyjść na scenę w mini spódniczce . W Polsce dwukrotnie występowała z krótkimi recitalami , Sopot 68 i Sopot 77 . Od marca tego roku jest otwarta oferta strony polskiej na jej przyjazd z jednym koncertem . Poza granicami swojego kraju najbardziej jest popularna w Niemczech . W lutym tego roku zorganizowała w Berlinie wieczorek dla swoich fanów… dom kultury „ Collegium Hungaricum Berlin” był szczelnie wypełniony jej sympatykami .


Best Of Zsuzsa Koncz (by Darek)




P.s :
Załączam ciekawą fotkę , jej reakcja z berlińskiej imprezy z lutego tego roku gdy pokazałem na video jej występ z Sopotu sprzed...40 lat .

Non Iron


Non Iron w zasadzie można uznać za poznańską supergrupę – tworzyli ją muzycy z wieloletnim już stażem (jak Henryk Tomczak czy Wojtek Hoffmann), którzy przewinęli się przez dziesiątki zespołów działających w stolicy Wielkopolski (m.in. Stress, Heam, a potem w 1980 roku współtworzyli pierwszy skład Turbo). Powstał w 1985 roku,często zmieniając skład, pozostawał zawsze okazjonalnie zbierającą się grupą, w której pojawiali się muzycy takich zespołów jak Turbo, CETI ,Wolf Spaider, należących do metalowej czołówki. Pierwsza ich płyta, zatytułowana znacząco „Innym niepotrzebni”, ukazała się w 1989 roku i przynosiła muzykę rockową mocno zabarwioną bluesem i hard rockiem, na której nie zabrakło również delikatnie brzmiących ballad. Wokalista Leszek Szpigiel (Wolf Spider) świetnie sprawdził się także w takiej formule, choć znaleźli się krytycy kręcący nosem na eklektyzm muzyki. Płyta ta jak i pozostałe nie zdobyły większej popularności i prawdopodobnie do dzisiaj znane są tylko wąskiemu gronu fanów. Jeszcze lepsze wrażenie zostawiał po sobie drugi album"Candles And Rain", na którym gościnnie zagrał klawiszowiec Lombardu Grzegorz Stróżniak a wokalistą był Grzegorz Kupczyk. Nowy ostrzejszy materiał bliski melodyjnego metalu, brzmiał nowocześniej i adresowany był do szerszego grona odbiorców. Niestety początek lat 90-tych był chyba najgorszymj okresem dla muzyki rockowej, dlatego i ta płyta przeszła prawie niezauważona.Trzeci album, "Non Iron 91", nagrany już bez Wojtka Hoffmana, zapewne miał zadowolić sympatyków heavymetalowego środka. Mamy tu akustycznie rozpoczynające się ballady dryfujące gdzieś w okolicach "Stairway to Heaven", stonowane hard rockowe kompozycje oraz sporą dozę metalu. Dobór utworów na tej płycie ma prawo się podobać, każdy utwór wykonany jest z przekonywującą dynamiką i dbałością o precyzję brzmienia.






Candles and Rain (1990)


1.Don't stop it (be mine tonight)
2.Candles and rain 3.Heaven on the earth
4.I will never let you go
5.I don't need any love
6.Schizophrenic talks
7.My city will die soon
8.Drawn soldiers




Non Iron '91 (1991)


01.Stupid Doll
02.Move Your Pussy
03.Desire
04.In The Name Of Law
05.A Holiday Adventure
06.Highway To The Sun
07.A Velvet Dream
08.Maniis
09.She's Gone
10.Desire II
11.Slow Down

wtorek, 21 października 2008

Magyar Rock part 5

Lengyel magyar két jóbarát,
együtt harcol s issza borát!

No i wreszcie przyszedł czas na madziarów. Dawno nie było a kilka osób się upominało. Trzy pierwsze płyty są w ten czy inny sposób powiązane z naszym krajem. Album Locomotiv-u był nagrany na żywo w Sali Kongresowej w 1975 roku. W tym samym roku w lipcu General nagrywa w Warszawie płytę dla Polskich Nagrań. Warto dodać że General był jedynym zespołem z krajów "demokracji ludowej", którego utwór dotarł do pierwszego miejsca listy przebojów na zachodzie , a konkretnie w Holandii. Lider grupy Sandor Revesz w końcu lat siedemdziesiątych zakłada Piramis, jedną z najlepszych węgierskich grup.

Skorpio natomiast powiązane jest przez pałkera który niedawno wspomagał SBB. I na koniec największe przeboje (po angielsku) Karthago , grupy która jest twórcą jednego z największych przebojów w historii węgierskiego rocka - Requiem.


LGT - Live in Warsaw


http://www.megaupload.com/?d=MEM7VKF9

Generál - Rockin & Rollin 1975




Skorpio - Unnepnap (1976)




Karthago - Requiem (1983)


01. Requiem
02. Girls from Nowhere
03. It Ain't the Fire
04. The Thousand Years To Come
05. Knock On Your Door
06. Gold
07. Tme Is Not On Your Side
08. Lay Down

sobota, 18 października 2008

Plastic Bag

Plastic Bag stworzył w Łodzi Jacek Bieleński (poeta, prozaik, scenarzysta filmowy, muzyk) na wieść o samobójstwie Jerzego Kosińskiego, przyjaciela matki - autora "Malowanego Ptaka" i "Wystarczy być". Jacek przez lata stał się legendą ,artystycznym fenomenem Łodzi, postacią wyrazista, wielobarwna, anegdotyczna. Pierwszy koncert zagrali w nocy z 15 na 16 lipca 1991 w Kielcach w Pałacyku Zielińskich w składzie - Jacek Bieleński - voc.,gitara akustyczna, Balon - gitara, Muszka - instrumenty perkusyjne i gościnnie mało znany wówczas Andzrej Rajski na bębnach. Zespół istnieje do dnia dzisiejszego i gra w różnych składach, czasem jest to duet, niekiedy siedmioosobowy zespół. Pierwsze studyjne nagranie (realizacja w Studiu Radia Łódź, poniżej nazwana Kaseta II) ukazało się na kasecie "Plastic Bag" sprzedawanej podczas koncertów, w 1993 lub 1994 roku. Skład - Free Tibet (Bielas) - voc git; Kinior (Włodek Kiniorski) - sax, bass, instr. perkusyjne; Balon (Dariusz Adriańczyk) - git.; Leszek Biolik - bass; Ziut Gralak - trąbka; Przemek Greger - banjo, mandolina, git.
Przez Plastic Bag przewinęła się plejada najlepszych rodzimych instrumentalistów.
Pierwszy materiał, który wyszedł na płycie CD to "Czeska laleczka" - nagrywany studiu Łódzkiej Wytwórni Filmów Fabularnych i Studio Buffo. W nagraniach udział wzięli: Bielas, Kinior, Ziut Gralak, Andrzej Rajski, Mario Matysek, Zbigi Brysiak, Przemo Greger i goscinnie Graża Trela i Magda. w 1993 roku w Łódzkiej Telewizji został zarejestrowany koncert Plastic Bag - "Commersion". Z ciekawostek - Ci którzy pamiętają pierwszą połowę lat 80-tych ubiegłego stulecia - utwór "Dentysta sadysta" Różowych Czubów to tekst i kompozycja Jacka Bieleńskiego!!! Popełnił tę piosenkę w 1981 roku. Kiedyś w jakiejś podróży zagrał ją Maryli Rodowicz i to się jej tak spodobało, że za zgodą Jacka zrobiła z tego hicior tamtych czasów. W 2003, po występie na ul. Piotrkowskiej w Łodzi "Plastic Bag" otrzymał zakaz występów publicznych na imprezach plenerowych w tymże grodzie. Po ich występie na Pietrynie w trakcie Festiwalu Dialogu Czterech Kultur ponownie wydano dla zespołu Jacka trzyletni zakaz występów ze względu na teksty piosenek. Inne zespoły w których Bielas grał, śpiewał lub pisał dla nich teksty i muzykę to m.in. PAFF, Kinior Sky Orchestra, Grażyna Trela, PAVULON.

Dwie kasety przedstawione poniżej otrzymałem od osób odwiedzających blog. Prawdopodobnie były sprzedawane wyłącznie na koncertach. Nie mam do nich okładek, tytułów oraz informacji gdzie i kiedy były nagrane. Jeśli ktoś ma te kasety, proszę o pomoc.



Plastic Bag - Kaseta I



Plastic Bag - Czeska Laleczka


1. Helka
2. Cocolino
3. Laska srojona
4. Cekin pekin
5. Ok m.m.
6. Pies
7. Czarny szal
8. Wysoko niebo
9. Lew
10. Halina
11. Tango popelina
Plastic Bag - Bielas


1 Gołe Były
2 Cyce W Szpice
3 Szwarce Pelerynka
4 Entliczek
5 Jeszcze Będzie
6 Padłylew
7 Lila
8 Miasto Warczy
9 U Bachy

http://www.megaupload.com/?d=UCBEBSJO


środa, 15 października 2008

Kinior

WLODZIMIERZ KINIORSKI- kompozytor, saksofonista, multi-instrumentalista.
Jeden z najbardziej poszukujących polskich muzyków ostatniej dekady. Kojarzony zwykle z jazzem, często sięga po elementy innych stylistyk, tworząc muzykę naznaczona bardzo indywidualnym piętnem. Zdobył szereg nagród jako solista i członek zespołów jazzowych na festiwalach i konkursach(Jazz nad Odra, Jazz Juniors, Konkurs im. Krzysztofa Komedy). Nagrywał płyty i koncertował m.in. z Normanem Grantem, Sony Robertsonem, Twinkle Brothers, Trebunie Tutki and Kinior Orchestra, Young Power, Free Cooperation, TIE BREAK, Paff, Izrael, Mamadou Diouf and Kinior Orchestra, KI-NO (Kinior-Nowakowski), Plastic Bag, Graal, Derek Fevrier, Bob Stewart, Stanisław Sojka, Grzegorz Ciechowski, TOMASZ STANKO. Skomponował muzykę do filmów dokumentalnych m. in. „Dalaj Lama", "Zdzisław Beksiński" i spektaklów teatralnych.


Żyj tak, jakbyś miał za chwilę umrzeć
Patrz tak, jakbyś miał za chwilę umrzeć
Graj tak, jakbyś miał za chwilę umrzeć
Myśl tak, jakbyś miał za chwilę umrzeć
Słuchaj tak, jakbyś miał za chwilę umrzeć
Nigdy nie umrzesz




Kinior - Bezczas (1999) rip z kasety


1.Bezczas
2.Butelkowy czas
3.Flap
4.Flap People
5.Hasarapasa
6.Kagju
7.Kolejny sen
8.Napoleon z sali 5
9.Oko pawia
10.Samsara i nirwana
11.Tu i teraz
12.Złota ryba
13.Dżudasz

http://www.megaupload.com/?d=OCD16MK7

sobota, 11 października 2008

Tie Break

Sprostowanie jakie nadesłał mi 01 paźdzernika 2010 roku, Janusz "Yanina" Iwański :

"grupę która przyjeła pod koniec 79r. nazwę "tie break" założyłem razem z krzysztofem majchrzakiem na początku 77r..
wiosną zaprośiliśmy do wspołpracy śp fleciste grzegorza chmieleckiego który grał z nammi do końca roku szkolnego 77
latem zaproszony dolącza do nas perkusista czesław łęk oraz saksofonista piotr leśniowski i tak kształtuje sie pierwszy sklad grupy.
w listopadzie 78r saksofoniste piotr leśniowskiego zastepuje antoni gralak na trąbce"


Pierwszy, krótkotrwały skład zespołu Tie Break zaczął się kształtować w 1979 roku. Kto dał impuls do wspólnego grania? Tego historia już nie rozstrzygnie. Ale na pewno budował grupę perkusista Czesław Łęk (już nieżyjący) oraz gitarzysta Janusz Iwański, znany dzisiaj pod artystycznym pseudonimem "Yanina". Do nich dołączył Krzysztof Majchrzak grający na gitarze basowej i wreszcie Antoni Gralak - "Ziut". Za miejsce prób i pierwszych występów muzycy mieli ówczesny klub Wakans. Duży koncert zagrali w kinie Relax - był to element przeglądu filmów inspirowanych twórczością Marka Hłaski. Kiedy w 1983 roku Krzysztof Majchrzak odszedł z zespołu, na jego miejsce zaproszony został zdolny kontrabasista, wówczas jeszcze student Akademii Muzycznej w Katowicach, Marcin Pospieszalski. Kilka lat później dołączył do niego brat Mateusz. Pierwszy skład Tie Breaku wystąpił w 1980 roku na Jazz Juniors i wygrał festiwal. W tym samym roku został laureatem festiwalu Jazz nad Odrą we Wrocławiu. Krytyka zaczęła pisać o objawieniu, ale dla zespołu znaczyło to, niestety, niewiele.


- Tak naprawdę Tie Break przebijał się zupełnie sam - wspomina Janusz "Yanina" Iwański.
- Pierwszy pomocną rękę wyciągnął do nas właśnie Tomek Stańko. Był naszym guru... Posłuchał nas i powiedział: robicie dobrą robotę, tak trzymać. Nie mógł nas zaangażować, ale jego pozytywna ocena wystarczyła. Umocniliśmy się w przekonaniu, że idziemy dobrą drogą. Mieliśmy po 20 lat, jeździliśmy i wygrywali festiwale, ale o nagraniu płyty długo nie było mowy. Mieliśmy fatalne układy z wszechwładnym wtedy Pagartem, który wręcz utrudniał nam załapanie się na imprezy międzynarodowe.
Na podstawie nagrań muzycy z Tie Breaku zostali zakwalifikowani do Leverkusen - festiwalu, o którym marzyło wiele uznanych zespołów. Formalne zaproszenie trafiło do Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego i Pagartu. Tie Break dowiedział się o nim półtora miesiąca po zakończeniu imprezy.Potem grali w Belgii. Organizator imprezy dostał wykaz zespołów od Pagartu - częstochowian w nim nie było. Wpadł jednak na pomysł, żeby jeździć po Polsce i samemu słuchać, co jest grane. Wreszcie usłyszał Tie Break w krakowskim klubie Jaszczury i zaprosił do Belgii. Ale wtedy perkusista nie dostał paszportu, więc udział zespołu w festiwalu stanął pod znakiem zapytania. Na szczęście belgijscy organizatorzy zapewnili na miejscu jednego z najlepszych tamtejszych perkusistów.Pierwsze profesjonalne nagrania częstochowianie mieli w Radiu Kraków, a to dzięki Antoniemu Krupie, który usłyszał ich na Jazz Juniors.
- W Polskich Nagraniach nie było dla nas miejsca - wspomina Yanina.
- Aż dyrektorem został Tomek Tłuczkiewicz, prezes PSJ. Od razu zaproponował nam płytę. Później z pnia Tie Break wyszły tak znakomite grupy jak Free Cooperation czy Young Power. Tie Breakowi cały czas towarzyszyła ironiczna metka: kapela z Częstochowy, ze świętego miasta, z prowincji...
Wiele czasu trzeba było, żeby udało się to odczarować. Dziś Tie Break jest legendą polskiego jazzu. Przez ćwierćwiecze przewinęli się przez zespół muzycy o znakomitych nazwiskach, z Tomaszem Stańką włącznie. Z grupą współpracowali m.in.: Stanisław Sojka, Jorgos Skolias, Andrzej Urny, Andrzej Ryszka, Zbigi "Uhuru" Brysiak.


Tie Break (1989)


http://www.megaupload.com/?d=XAARLC7H


czwartek, 9 października 2008

Tymon

Artykuł z onet-u

Multiinstrumentalista, tekściarz, kompozytor, wokalista, poeta, prozaik, wydawca, aktor, dziennikarz i felietonista... Nigdy nie dorobił się dzięki swoim rozlicznym talentom fortuny. I pewnie dlatego nigdy nie rozmienił ich na drobne.Dla polskiej kultury alternatywnej to postać bez dwóch zdań kultowa. Samo wymienienie wszystkich jego osiągnięć, zespołów i projektów wypełniłoby ze dwie strony encyklopedii. Jedni kojarzą go przede wszystkim ze stworzoną przez niego trójmiejską sceną yass, takimi zespołami jak Kury, Poganie, Tymański Yass Ensemble czy Tymon & The Transistors, drudzy z grupą Miłość, uznawaną za jedną z najważniejszych w polskim jazzie. Dla wielu Ryszard Tymon Tymański to przede wszystkim świetny tekściarz i felietonista, a także prowadzący program TVP 1 "Łossskot", od dwóch lat w żartobliwy sposób komentujący różnej maści kulturalne wydarzenia.
– Ja nie proszę o pracę, mnie ją proponują – szczerze wyznaje.
– Na pewno jest wiele rzeczy, których nie umiem, i mam sporo wad, ale jeżeli chodzi o sprawy humanistyczne, to mam pewną lekkość medialną.
Tymon rzeczywiście sporo pracuje, bo, jak twierdzi, Polska to bardzo dziki rynek, a on jest osobą, która ma "energii za trzech". Nie zawsze jest łatwo.
– Musisz robić pięć rzeczy na raz, żeby się wyrobić.
– Trochę mam tego dość. Bo czasem nagrywałem płyty po łebkach. Nie miałem czasu ćwiczyć na gitarze, bo już trzeba było robić teatr.
Ma dość, ale mimo to nigdy nie przestaje szukać nowych wyzwań, a wszelkie splendory, zaproszenia i nagrody – włącznie z Paszportem Polityki – nie robią na nim większego wrażenia.
– Nie interesuje mnie zarabianie kasy, jeżdżenie furami, brylowanie i robienie z siebie nie wiadomo kogo – zapewnia.
– Nie jestem nie wiadomo kim. Jestem człowiekiem takim samym jak inni. Interesuje mnie wolność.
Jak mówi, może się tą wolnością cieszyć, gdyż pozostaje poza głównym nurtem show biznesu w sposób jak najbardziej przemyślany. Wie, że pozornie sporo na tym traci, bo wybrał "[…] trochę nieszczęśliwą dziedzinę muzyki, […] niechętnie prezentowaną w mediach".
– Nie chcę się inscenizować na męczennika polskiej sceny alternatywnej – podkreśla.
– Ciągle mam propozycje z tak zwanego Szołbizu. […] mnie to nie interesuje, ponieważ każdy musi dojrzeć do swoich tekstów i nie będę przykładał się do wrażenia, że ten człowiek jest dojrzały i ma głębokie teksty, bo to jest moje przeżycie i doświadczenie – dodaje.
Bardzo łatwo mu się komponuje, dlatego twierdzi, że bez problemu mógłby pisać dla Rodowicz, Kayah czy Krawczyka.
– Mam jednak zbyt twardy kark i nie chcę zarabiać z muzyki łatwych pieniędzy – zarzeka się. To nie jedyny powód.
– Nie piszę dla kogoś. Jestem za bardzo egocentryczny.
Może i egocentryczny, a na pewno kontrowersyjny. Jako wydawca, właściciel wytwórni Biodro Records, nie boi się przyznawać, że płyty są w tym kraju po prostu za drogie. Jego zdaniem powinny kosztować maksymalnie 15-20 złotych.
– Teraz dzieciaki ściągają ulubione płyty z Internetu. Podniósł się wielki raban, że oto kradną i piratują. […] piratowanie dzieje się wtedy, gdy ktoś ściągą moją płytę, przegrywa ją na sto CD-R-ów i sprzedaje na stadionie. Ale gdy ktoś nagrywa dla siebie, nie jest to żadnym złodziejstwem, tylko rodzajem długoterminowej pożyczki. Dzieciaki między 15. a 20. rokiem życia potrzebują przerobić maksymalną liczbę bodźców, dowiedzieć się i nauczyć optymalnie dużo. […]. Udostępnienie tych plików za darmo jest uczciwsze niż pieprzenie o piractwie.
Jeszcze bardziej radykalny jest Tymon w ocenie polskiej sceny: najbardziej oberwało się zespołowi Kombii (dawniej Kombi), którego szczerze nie lubi za ewidentny koniunkturalizm "muzycznych cinkciarzy", choć przyznaje, że ci cinkciarze to utalentowani muzycy. Ich come back nazywa "bidą z nędzą", nastawioną na zebranie paru groszy na emeryturę.
– Tak naprawdę promują totalny szajs – zauważa.
– Chłopaki, nie mówię wam, że jesteście do dupy, bo ciągle w was wierzę jako ludzi. Jesteście za inteligentni, ażeby nie wiedzieć, w co wdepnęliście. Gracie gówno, bezwstydny chłam, kłopotliwą chałę, szmirowaty muzak […] w wielkim splendorze, złotych gajerach i z pióropuszami w tyłkach.
Kombii to kropla, która przelała czarę goryczy – w końcu Tymon nie wytrzymał i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Wśród rozlicznych projektów, nad którymi pracuje, jest jeden szczególny. Wkrótce będzie o nim głośno – a właściwie już jest. To szykowany przez niego filmowy musical swojsko nazywany "Polskie gówno" – artysta nagrał już do niego wraz z Tymon & The Transistors muzykę (trafi na podwójny album). Tymon pozostaje jedną z najbarwniejszych i najbardziej zajętych postaci polskiej kultury, jej bacznym obserwatorem, ale i szczerym współtwórcą. I póki co nie ma zamiaru tego zmieniać, gdyż mimo skończenia 40 lat nie czuje kryzysu wieku średniego.
– Mam od groma nowych pomysłów, bo czuję się świetnie! – cieszy się.
– Prowadzę aktywne życie. Gotuję, biegam, ćwiczę karate. Nie chleję, nie ćpam. Przy okazji żyję oszczędnie. Nie mam kasy na wszystko. To mnie jednak cieszy. Nigdy nie chciałem być superbogaty. Chcę mieć tylko podstawowe środki.
Co więc czeka naszego czterdziestolatka w przyszłości? Kolejne wyzwania, nagłe i mniej nagłe, rozliczne projekty i muzyczne skoki w bok. Podobno, po kilku latach oczekiwań, prawie uporał się z nagraniem z Yass Ensemble "Free Tibet". Nie ma na pewno zamiaru rezygnować z promowania młodych zespołów w ramach Biodro Records, bo wierzy "w swojego nosa", choć przyznaje, że nie zawsze czuje rynek. Zastanawia się też nad wyjściem poza polskie granice.
– Czas wyrwać się z tego grajdołka i ruszyć w wielką trasę. A potem zrobić musical "Europejskie gówno". Żartuję. Tak naprawdę najważniejsza jest dla mnie rodzina. […] Ot, wielkie mi co, czterdzieści lat. Stefan Karwowski by się załamał. A ja się tym jakoś nie przejmuję, bo w głowie ciągle zielono.
Jego recepta na przetrwanie? Najważniejsze, by, jak mówi, nigdy nie "dawać dupy", nie […] robić muzyki, której się nie chce".
– Nigdy nie nienawidziłem siebie i swoich piosenek. […] Mam do siebie szacunek.Nie każdy może spojrzeć w lustro i z czystym sumieniem powiedzieć to samo.



Kury - Kablox nieslyna histaria (1995)


1. America
2. Smazalnia w Jelitkowie
3. Germans in Heaven
4. Ja musze do lasu
5. Always Endeavor
6. Kablox - Nieslychana Histaria
7. That Music
8. Deluge
9. Baby Kangaroos
10. Przejazd wozkiem
11. Przeklete majteczki
12. Attraction




Tymon i Trupy - Songs for Genpo (1995)


01."I Had This Dream Last Night"
02."Lies"
03."Dragi to syf"
04."No One To Complain To"
05."Każde zwierzę koi dotyk"
06."Sunday"
07."The Enemy"
08."In Love"
09."Ten sam smak"
10."I Want You (She's So Heavy)"
11."I Think It's O.K."
12."Kurwa, o co chodzi?!..."
13."Long For Her"
14."This Is The Head"
15."Maha Prajna Paramita Heart Sutra"




Kury - P.O.L.O.V.I.R.U.S (1998)


01 - Smierdzi Mi z Ust
02 - Jesienna Deprecha
03 - Nie Martw Sie, Janusz
04 - Dlaczego05 - Gadka I
06 - Kibolski
07 - Gadka II
08 - Sztany, Glany
09 - Idealy Sierpnia
10 - Tryglaw cz.1
11 - Nie Mam Jaj
12 - Tryglaw cz.2
13 - Szatan
14 - Gadka III
15 - Moj Drzez
16 - Adam Ma Dobry Humer
17 - O Psie
18 - Lemur - Noktowidzenje




Kury - Sto lat Undergroundu (2001)

1. "Telekomunikacja"
2. "2001"
3. "Trujmiasto"
4. "Wypuśćcie Ryśka Matuszewskiego"
5. "Biegnij, Szczurze"
6. "Szczura Ż.P."
7. "Ponoć Kazik"
8. "Och, Tato!..."
9. "Wypierz Mi Bieliznę"
10. "Fin de Siecle"
11. "Olter"
12. "Rok 101 (Pieśń Antkowa)"

P.S
Pierwsza i ostatnia pozycja są spakowane razem i mają ten sam link

piątek, 3 października 2008

Miłość (mi wszystko wybaczy)

Wikipedia pisze :
"Miłość powstała w kwietniu 1988w Trójmieście na bazie nowofalowej formacji Sni Sredstvom Za Uklanianie. Od początku jej liderem był kontrabasista Tymon Tymański, jednak przez kilka następnych lat skład i muzyka grupy ewoluowały. Na początku Tymański współpracował w niej z Mikołajem Trzaską i Mazzollem a muzyka proponowana przez zespół nawiązywała zarówno do free jazzu jak i muzyki awangardowej. Wraz z dołączeniem do grupy Leszka Możdżera i odejściem Mazzolla w 1991 muzyka Miłości zbliżyła się do bardziej tradycyjnego jazzu, aczkolwiek nadal pełna była eksperymentów i niebanalnych rozwiązań harmonicznych i aranżacyjnych. Pierwszy sukces Miłość odniosła na festiwalu Jazz Juniors w Krakowie w 1992. W tym samym roku grupa nagrała (w składzie Tymon, Trzaska, Możdżer, Olter) pierwszy album, zatytułowany po prostu Miłość. Do Miłości dołącza Maciej Sikała, grupa gra koncert na Jazz Jamboree 93 i zajmuje wysokie miejsca w plebiscytach Jazz Forum.
W 1994 muzycy Miłości podejmują współpracę z amerykańskim trębaczem Lesterem Bowie. Zaowocuje ona serią wspólnych koncertów oraz płytami – koncertową Not Two i Talkin' About Life and Death. W 1995 grupa nagrywa płytę Asthmatic, tytułem nawiązującą do legendy Krzysztofa Komedy.
Równolegle z działalnością w macierzystej grupie członkowie Miłości współpracowali z innymi artystami. Wokół Tymańskiego i Trzaski rozwijała się trójmiejska scena yassowa, Możdżer nagrywał płyty z kompozycjami Chopina. Miłość w klasycznym składzie zakończyła działalność w końcu lat 90., jednak po dokoptowaniu nowych muzyków grupa nadal grała koncerty. Tymon Tymański zrezygnował z gry na kontrabasie i występował z Miłością grając na gitarze elektrycznej, funkcję basisty przejął Tomasz Hesse, na perkusji grał Jacek Olter, na saksofonie Mikołaj Trzaska. W 2000 roku Trzaskę zastąpił Mazzoll na klarnecie. Czterech muzyków Miłości (Tymański, Trzaska, Mazzoll i Olter) koncertowało również jako NRD.
Zespół ostatecznie rozwiązał się w 2002 roku po samobójczej śmierci Jacka Oltera".



Miłość (1992)



01.Luke the Skywalker
02.Saints of the Latter Days (Święci dni ostatnich)
03.Bluesin' for Lennie Tristano (Blues dla L. T.)
04.Mój Tata to Bodhisattva (My Dad's A Bodhisattva)
05.Dr King
06.Zawodowe Mięczaki (Softies by Profession)
07.Coltrane
08.The Impossible (Niemożliwe)
09.Swędzenie Plazmy/Żywica (Plasm-itch/Resin)

http://www.sendspace.pl/file/TQpkDFwQ/





Taniec smoka (1994)



01.Taniec smoka
02.Maszyna ludzka
03.Lezor i Niutnia
04.Pańska bródka mnie denerwuje (nie mówiąc już o wąsikach)
05.Cardano
06.Chłepcąc ciekły hel
07.Ordre omnitonique
08.Lewy jass
09.Ostatnie z ludzkich smoków
10.Łzy smoka

http://www.sendspace.pl/file/9yroanUU/





Not Two (1995)



01.Smart Maharihia
02.Plasm-Itch"
03.Taniec Mikołaja
04.Orchilius
05.Here's the Olden Messaur
06.Chłopaki na damkach
07.Ordre Omnitonique

http://www.sendspace.pl/file/7gSZLMLF/





Asthmatic (1996)



01.Astmatyk I: Rokoko
02.Zdjęcia znajomych kaczek
03.Lokaj
04.Etno
05.Fałszywe kapoki
06.Hispan
07.Chodzież 2038
08.Diatonal z Knossos
09.Astmatyk II: Lutet
10.Doxy 4
+ bonusy

http://www.sendspace.pl/file/mRGR5d6P/





Talkin' About Life and Death (1999)



01.Venus in Furs
02.A Tribute to Drukpa-Kunley
03.Maple Leaves
04.Duet
05.What If
06.Fukan Zazen-Gi
07.Facing the Wall
08.Let's Get Serious
09.The Bardo of Life
10.Impressions

http://rapidshare.com/files/123255177/Mi__322_osc___Lester_Bowie_-_Talkin__About_Life_And_Death.rar

środa, 1 października 2008

Sni sredstvom za uklanianie


Sni Sredstvom Za Uklanianie działało w latach 1983-1988 w Gdańsku. Było kontynuacją rockowego The Howling Dogs, które Tymański założył jako dwunastolatek. Trio grało nową falę, pozostając pod wpływem Joy Division, Birthday Party i Pere Ubu. Radykalną zmianę stylistyki przyniosło zespołowi spotkanie z Totartem, którego członków Tymański poznał na studiach na UG w 1986 roku. Sni Sredstwvom Za Uklanianie akompaniowało Totartowi podczas jego skandalizująćych, obrazoburczych odczytów i happeningów. Muzyka, zainspirowana Coltrane'm, Cpt. Beefheartem i Zappą, zaczęła ewoluować w kierunku free rocka. W roku 1987 do tria dołączył saksofonista Mikołaj Trzaska; w 1988 zespół zmienił nazwę na Miłość.
W tym roku ukazał się nagrany wiele lat temu materiał zespołu Sni Sredstvom Za Uklanianie. Pierwsza wersja tego materiału zaginęła, druga - nagrana dekadę później, czekała kolejnych 13 lat na wydanie. Mało kto wiedział, że w ogóle istniała. Dziś można jej posłuchać na płycie. To album, który w tytule ma dwie daty: 1983-1986.
- W tym właśnie okresie funkcjonowało pierwsze wcielenie zespołu - opowiada jego lider, basista, wokalista i gitarzysta Tymon Tymański.
- Graliśmy muzykę nowofalową, silnie inspirowaną twórczością takich brytyjskich zespołów jak Joy Division czy The Fall, a może nawet australijskiego The Birthday Party, wczesnej formacji Nicka Cave'a. Potem do grupy doszedł Mikołaj Trzaska i zaczęliśmy grać zupełnie inaczej, free rockowo.
- Weszliśmy do studia już w 1986 r. - opowiada Tymański.
- To było studio radia SAR, gdzie w tym czasie swoje piosenki rejestrowała cała śmietanka trójmiejskiej sceny rockowej, takie zespoły jak Apteka, Bielizna czy zapomniana już dziś grupa Bóm! Wakacje w Rzymie.

Niestety, całe archiwum studia zaginęło, gdy SAR przerodził się w Radio Arnet. Gdyby je dziś odnaleźć, byłaby to prawdziwa kopalnia muzycznych skarbów. Były tam gromadzone nagrania od lat 60.: Niemen, Czerwone Gitary, studenckie kabarety.
Po niemal dekadzie, gdy Tymon był już coraz bardziej znanym muzykiem yassowym, postanowił powrócić do starych piosenek. Udało mu się namówić do współpracy dawnych członków zespołu: gitarzystę Piotra Mertę i perkusistę Bartosza Szmita.
- Zrobiliśmy kilka prób, żeby przypomnieć sobie tamte piosenki i weszliśmy do studia Krater we Wrzeszczu, gdzie nagrywałem właśnie płytę z zespołem Trupy - opowiada Tymon.
- Byliśmy już wówczas w trochę innym miejscu, jeśli chodzi o myślenie o muzyce, i to słychać na tej płycie. O ile pierwsza, zaginiona wersja tego materiału była miękka i dość łagodna, po latach te piosenki zabrzmiały dużo bardziej agresywnie i surowo. Z pewnością miała na to wpływ moja ówczesna sympatia wobec sceny grunge'owej. Ale zostało w tych piosenkach oczywiście sporo dawnego, nowofalowego klimatu, więc dziś brzmi to jak jakieś pre-emo. Przed wejściem do studia poprawiłem tylko trochę teksty - kiedy je pisałem, nie miałem jeszcze nawet 18 lat i byłem pogrążony w permanentnej młodzieńczej depresji. Po latach trochę wstyd mi było za niektóre perełki juwenilnej grafomanii, więc je pozmieniałem. Lubię te piosenki, to przecież kalendarium mojego dojrzewania. Ta płyta miała się ukazać już dawno, ale jakoś się to przeciągało. Wreszcie sam ją sobie wydałem.
Płyta zawiera 15 surowo brzmiących utworów, w których wyraźnie słychać inspiracje nową falą czy post punkiem. Okładkę ozdabia kilka zdjęć członków zespołu sprzed ćwierć wieku.
- Chodzi mi po głowie przygotowanie płyty, dokumentującej tą drugą odsłonę zespołu - opowiada Tymański.
- Ale nie zachowały się żadne nagrania z tamtego okresu, musielibyśmy wykonać tytaniczną pracę, żeby jakoś zrekonstruować tamte utwory. Może kiedyś się za to zabierzemy.


Sni sredstvom za uklanianie 1983-1986



http://rapidshare.com/files/128676007/sni_sredstvom_za_uklanianie_-1983-1986.rar